Zakochana w rozwoju osobistym

Zakochana w rozwoju osobistym

wtorek, 22 listopada 2016

Myśli moje dzisiejsze

   Moja przygoda z rozwojem osobistym zaczęła się dawno temu, jednak co jakiś czas przychodził taki moment, że stawałam w miejscu, na chwilę zapominałam po co to robię i nagle przestawałam się rozwijać. Te nawyki, które były słabo utrwalone szybko wracały na stare tory, na szczęście nie wszystkie. 

Dzisiaj siedząc w poczekalni poznańskiego WORD-a na siostrzenicę, która miała egzamin na prawo jazdy,zaczęłam zastanawiać się co takiego powoduje te momenty, kiedy zwyczajnie się odechciewa. Byłam skłonna zawsze twierdzić, że to kwestia utraconej motywacji. Dzisiaj przyszła mi do głowy myśl, że może to nie do końca kwestia motywacji, co moich oczekiwań? Wiem, że rozwój osobisty wymaga poświęceń, dużo nauki, refleksji nas własnym życiem. Wszystko to wiem i jestem gotowa ponieść takie "straty". Jednak pracując nad różnymi aspektami swojego życia oczekiwałam zmiany od innych! Tak, byłam przekonana, że jeżeli ja sie zmienię w pewnych aspektach, to automatycznie osoby z mojego otoczenia dostosują się do tej zmiany i też się zmienią. Zderzenie z rzeczywistością nie jest łatwe, bo okazuje się, że moja zmiana nie powoduje zmiany w innych, a wręcz odwrotnie, może powodować jakieś tarcia, czy problemy. Jakiś czas temu pracowałam usilnie nad tym, by przestać wyręczać moich domowników z różnych czynności. Bunt był przeogromny! Usłyszałam, że jak już chcę się zmieniać, to tak, zeby nikomu nie szkodzić i nie zmieniać schematów utartych od lat! No bo niby dlaczego nagle coś trzeba zmieniać? Dzisiaj widzą to trochę inaczej, zwłaszcza w kontekście wolnego czasu, mam go znacznie więcej - jestem bardziej wypoczęta i mam lepszy humor, a moje dzieci uśmiechają się gdy słyszą od moich znajomych pochwały, gdy ci  nie szczędzą ich za duży wkład w prace domowe :)
Są jednak sytuacje bolesne. Pracowałam kiedyś nad wybaczeniem komuś. Uważam, że to niezbędny krok do tego, by być w życiu szczęśliwym. Odpuszczenie i wybaczenie, niekoniecznie zapomnienie o tym co się wydarzyło. Myślałam jednak, że jak już wybaczę, to ta druga osoba przestanie ranić. Niestety, tak się nie stało, jednak to co zmieniło się we mnie to to, że nie tak łatwo tej osobie mnie zranić. Właściwie teraz nie jest to możliwe, gdyż wraz z wybaczeniem przyszło do mnie takie poczucie, że ta osoba nie jst mi do niczego w życiu potrzeba. Mimo, że próbowała być w kontakcie, z mojej strony nie było i nie ma takiej potrzeby :) I dobrze mi tak! Sam akt wybaczenia nie był łatwy, ale opłacało się!

Pozdrawiam :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz