Zakochana w rozwoju osobistym

Zakochana w rozwoju osobistym

poniedziałek, 28 listopada 2016

Porażka... dla początkujących

   Wczoraj poległam. Wróciłam do domu zbyt późno i z takim poziomem zmęczenia,  że od razu poszłam spać.  Dzisiaj, no  cóż, jestem zła na siebie, ale przerwanie codziennych wpisów nie spowoduje, że zamknę się w sobie. 

   Lubię wyzwania dlatego, że dużo mnie uczą. Może tym razem było za duże na moje możliwości, jednak nie będę teraz gdybać. Odpadłam,  bo...  W tym momencie zawsze zastanawiam się, czy analizować przyczyny zaistniałej sytuacji i dochodzę do wniosku, że zdecydowanie warto. Nie na zasadzie "Co by było gdyby...", ale z poziomu kilku ważnych pytań:

1.  Jakie moje działanie przyczyniło się do tego,  że wyzwanie nie zostało                          ukończone?
Nie będę wymyślać, że nie wiem o co chodzi, bo wiem doskonale: za późno pisałam posty! Do większości  z nich siadałam dopiero po godzinie 23, kiedy dzieci już spały, mąż nie marudził, a ja zdążyłam się zrelaksować w wannie z gorącą wodą. Ostatnie 3 dni były mega intensywne, wracałam do domu północy. W piątek post pisałam w... autobusie! Tak, wracając z opery.

2. Jak mogę przekuć porażkę na sukces?
Pomysłów w głowie mam już kilka, ale dzisiaj skoncentruję się na jednym, który spodobał mi się najbardziej. Podejmę nowe wyzwanie, ale nieco je zmodyfikuję. Nie dlatego, żeby sobie ułatwiać,  ale dlatego, żeby dostosować je do nowych warunków, w jakich przyjdzie mi je realizować.  W najbliższy czwartek rozpoczynam nowy etap w życiu, w związku z tym będę miała dużo mniej czasu niż dotychczas. Gdybym podjęła jeszcze raz takie samo wyzwanie, to myślę, że zakończyłabym je jeszcze szybciej, a wyjście z porażki nie byłoby takie łatwe. 

3. Jak długo czekać na podjęcie kolejnego  wyzwania?
Nie czekać! Całe nasze życie to pasmo wyzwań i potrzeb. Nikt nie daje nam taryfy ulgowej, nikt nie podejdzie i nie pogłaszcze po smutnej buzi, bo dzisiaj mi się nie udało.  Trzeba więc działać cały czas, podnosić się i z uniesioną głową iść dalej. Niech mózg ma możliwość przyzwyczajenia się do szybkiej reakcji na porażkę. 

Nie wiem, czy trafisz na takie rady w jakiejś książce o rozwoju. Być może tak, jednak te pytania stawiam sobie od jakiegoś czasu i zwyczajnie działają ☺

Masz jakieś sprawdzone przepisy na wyjście z porażki? Chętnie sprawdzę Twoje...



sobota, 26 listopada 2016

Maraton

Jest czas na pracę i jest czas na zabawę. Za kilka dni rozpoczynam nowy etap w życiu, więc teraz czas na zabawę. Wczoraj była opera, dzisiaj imprezka u znajomych, jutro zlot czarownic z podwórka :D


Tak więc za 10 minut przyjeżdża nasza karoca zrobiona z dyni, a mnie olśniło, że przecież przed 24 nie wrócimy! Szybko siadam i skrobię te kilka zdań, bo wiecie: jak czas na zabawę, to bawić się trzeba! W ten sposób możemy odpocząć od ciągłej nauki i pracy. 


W związku z tym życzę Wam wszystkim wspaniałej zabawy, bo przecież dzisiaj Andrzejki!

Pojechałam do opery...

i nie zdążyłam przed północą. Hmmm. Właściwie nawaliłam, ale cóż, to ja ustalam zasady, przed godziną 00:30 post będzie opublikowany.
Potrzebny był mi taki wyjazd i zresetowanie się :) Na kilka godzin zapomniałam o tym co się będzie działo od 1 grudnia (jeszcze Wam o tym nie napiszę :) ). Zapomniałam i stwierdzam teraz, że mimo zmęczenia, czuję się zrelaksowana.
Opera Nova  w Bydgoszczy jest przecudna! Byłam tam drugi raz i ponownie wywarła na mnie niesamowite wrażenie. Wspaniała, ruchoma scena, wspaniała orkiestra i cudowny balet. "Hrabina Marica"  Kálmána to niezwykle śmieszna, ale też wzruszająca operetka. Polecam z całego serca :)

czwartek, 24 listopada 2016

Połowa wyzwania za mną (dzień 16)

Nawet nie wiem, kiedy to się stało :) Połowa wyzwania za mną, dziś dzień 16! Jeszcze tylko 14 wpisów i kolejne wyzwanie będzie zakończone. Przyznaję, że takie codzienne pisanie nie jest łatwe, jest wręcz trudne. Dzisiaj poszłabym już chętnie spać, ale najpierw post. To co już jest na plus to to, że zaczęłam rozglądać się za informacjami, blogami i narzędziami, które pomogą mi w stworzeniu bardziej profesjonalnego bloga. Myślę już o własnej domenie i przeniesieniu na WordPress, jednak na chwilę obecną to dla mnie czarna magia. Ogarnę to, oczywiście! Jak wszystko. Będzie kolejne wyzwanie :)

Pozdrawiam :) Idę spać :)

środa, 23 listopada 2016

Zacznij z wizją końca... (dzień 15)

Zbliża się koniec roku i gdzie się nie spojrzy, tam wszędzie przypomnienia o tym, że czas zastanowić się nad przyszłorocznymi celami. Nie w Sylwestra, ani w Nowy Rok, tylko już teraz, tak, by dopracować je co do szczegółów. 




Pisałam już wcześniej, że trzeba te cele przemyśleć, ustalić najdrobniejsze szczegóły czego mają dotyczyć, jak mają zostać zrealizowane. Te wszystkie zrywy około noworoczne nie są realizowane, bo podejmowane są zbyt szybko i bez koncepcji poszczególnych kroków. ZACZNIJ Z WIZJĄ KOŃCA jest tu kluczowe, bez tego, mniej więcej po tygodniu zapomnisz o swoich celach i dopiero po roku zarumienisz się na ich wspomnienie, kiedy siądziesz, by spisać kolejne postanowienia noworoczne, które nigdy nie zostaną zrealizowane...

Smutne, no nie? 

wtorek, 22 listopada 2016

Myśli moje dzisiejsze

   Moja przygoda z rozwojem osobistym zaczęła się dawno temu, jednak co jakiś czas przychodził taki moment, że stawałam w miejscu, na chwilę zapominałam po co to robię i nagle przestawałam się rozwijać. Te nawyki, które były słabo utrwalone szybko wracały na stare tory, na szczęście nie wszystkie. 

Dzisiaj siedząc w poczekalni poznańskiego WORD-a na siostrzenicę, która miała egzamin na prawo jazdy,zaczęłam zastanawiać się co takiego powoduje te momenty, kiedy zwyczajnie się odechciewa. Byłam skłonna zawsze twierdzić, że to kwestia utraconej motywacji. Dzisiaj przyszła mi do głowy myśl, że może to nie do końca kwestia motywacji, co moich oczekiwań? Wiem, że rozwój osobisty wymaga poświęceń, dużo nauki, refleksji nas własnym życiem. Wszystko to wiem i jestem gotowa ponieść takie "straty". Jednak pracując nad różnymi aspektami swojego życia oczekiwałam zmiany od innych! Tak, byłam przekonana, że jeżeli ja sie zmienię w pewnych aspektach, to automatycznie osoby z mojego otoczenia dostosują się do tej zmiany i też się zmienią. Zderzenie z rzeczywistością nie jest łatwe, bo okazuje się, że moja zmiana nie powoduje zmiany w innych, a wręcz odwrotnie, może powodować jakieś tarcia, czy problemy. Jakiś czas temu pracowałam usilnie nad tym, by przestać wyręczać moich domowników z różnych czynności. Bunt był przeogromny! Usłyszałam, że jak już chcę się zmieniać, to tak, zeby nikomu nie szkodzić i nie zmieniać schematów utartych od lat! No bo niby dlaczego nagle coś trzeba zmieniać? Dzisiaj widzą to trochę inaczej, zwłaszcza w kontekście wolnego czasu, mam go znacznie więcej - jestem bardziej wypoczęta i mam lepszy humor, a moje dzieci uśmiechają się gdy słyszą od moich znajomych pochwały, gdy ci  nie szczędzą ich za duży wkład w prace domowe :)
Są jednak sytuacje bolesne. Pracowałam kiedyś nad wybaczeniem komuś. Uważam, że to niezbędny krok do tego, by być w życiu szczęśliwym. Odpuszczenie i wybaczenie, niekoniecznie zapomnienie o tym co się wydarzyło. Myślałam jednak, że jak już wybaczę, to ta druga osoba przestanie ranić. Niestety, tak się nie stało, jednak to co zmieniło się we mnie to to, że nie tak łatwo tej osobie mnie zranić. Właściwie teraz nie jest to możliwe, gdyż wraz z wybaczeniem przyszło do mnie takie poczucie, że ta osoba nie jst mi do niczego w życiu potrzeba. Mimo, że próbowała być w kontakcie, z mojej strony nie było i nie ma takiej potrzeby :) I dobrze mi tak! Sam akt wybaczenia nie był łatwy, ale opłacało się!

Pozdrawiam :) 

poniedziałek, 21 listopada 2016

Wymyśl się na nowo...

... tak mi własnie mówi Mateusz Grzesiak w trakcie swojego live na fb. I wiecie co? Zrobię to. Kupiłam kurs i niech się dzieje wola moja! Oby była silna, nie wątpiła w siebie. Lubię takie wyzwania. Bardzo. Nie mam problemu z wymyślaniem, bo wyobraźnia zawsze mnie ponosiła, problem pojawiał się wtedy, kiedy trzeba było działać i coś skończyć. Skończyć w moim mniemaniu oznacza zrobić wszystko co zaplanowałam do ostatniej czynności. Najczęściej jednak wyglądało to tak, że poświęcałam bardzo dużo czasu na planowanie, przygotowywanie się do wyzwania (nawet jeśli to było sprzątanie garderoby), a jak już zaczęłam to szybko kończyłam w trakcie pracy, zostawiając zadanie w trakcie jego realizacji. Brak motywacji. Kompletny. Od jakiegoś czasu bardzo się pilnuję, zwłaszcza przy codziennych, zwykłych obowiązkach, nawet tych domowych. W myśl mojego motta życiowego "jak robisz cokolwiek, tak robisz wszystko", pilnuję się w trakcie porządków domowych, by je kończyć. I sprzątnąć po sobie :)

Teraz będzie inaczej. Kurs zaczyna się za kilka dni, a ja zamierzam go skończyć. I zmienić siebie i swoje życie !!!

niedziela, 20 listopada 2016

Słów kilka o podświadomości (Dzień 12)

Wierzę w teorię, że to podświadomość rządzi naszym życiem. "Najgłębsze warstwy twojej podświadomości kryją niewyczerpaną mądrość, nieskończoną moc i niewyczerpane uzdolnienia i możliwości, które czekają tylko na to, by je rozwinąć i przejawić."*



Książka, której fragment zacytowałam powyżej nieustannie mi towarzyszy. Cały czas jest w miejscu, w którym jest widoczna, czym przypomina mi o sobie. Często też ze mną podróżuje, chociażby wizyta u lekarza i czas spędzony w poczekalni nigdy nie jest stracony, bo mam co czytać. Za każdym razem, kiedy zaglądam do niej, okazuje się, że mega ważny dla mnie fragment w tym momencie mojego życia wcześniej nie został przeze mnie w ogóle zauważony.

 Ostatnio piszę na blogu o wyznaczaniu celów i dzisiaj właśnie ten rozdział ujrzałam jako pierwszy. Stwierdziłam, że to znak, więc czytam i czytam, o mało nie zapomniałabym o napisaniu tego tekstu. Wyznaczając cele trzeba mieć świadomość tego, że wszystko zależy od podświadomości. Jeśli przepełnisz ją negatywnymi myślami i szybko utracisz wiarę w ich realizację, to nie dosyć, że cel nie zostanie osiągnięty, to zapewne staną się rzeczy odwrotne do zamierzonych z dużym zabarwieniem negatywnym. "Pamiętaj: kiedy podświadomość przyjmie jakąś ideę, natychmiast przystępuje do jej urzeczywistnienia. (...) Kiedy to prawo zastosujesz niewłaściwie, czyli negatywnie, skutek będzie niekorzystny; (...)."*

Tyle dzisiaj, czytam dalej :)


*Joseph Murphy, Potęga podświadomości

sobota, 19 listopada 2016

Kryzys dnia 11

Dzisiaj mam kryzys. Totalny brak weny twórczej i pomysłów.  Przeglądam ulubione książki,  notatki ze szkoleń i nic. Zwykle jeden cytat daje mi natchnienie, siadam wtedy i piszę. Zajmuje konto wtedy góra 30 minut i post napisany. Znawcy tematu mówią i piszą,  że blog musi być zaplanowany, tematykę powinnam ustalić znacznie wcześniej. Tego jednak nie potrafię. Tak więc dzisiaj na tym kończę.  Pozdrawiam

piątek, 18 listopada 2016

Przyszłość

Nieustannie zastanawiamy się nad naszą przyszłością, wciąż o niej rozmawiamy, jednak najczęściej te rozmowy podszyte są lękiem i wątpliwościami. Mało jest wśród moich znajomych osób, które patrzyłyby w przyszłość z optymizmem i radością. Częściej słyszę, że wciąż brakuje kasy,  nie ma z czego odłożyć, szef nie chce dać podwyżki, mąż jest byle jaki, itp. Narzekanie jest chyba naszą cechą narodową, bo mam wrażenie, że to wychodzi najlepiej. Co można zrobić, żeby to zmienić?

"Powodem, dla którego większość ludzi myśli 
o przyszłości z lękiem, 
zamiast z podekscytowaniem, jest fakt, 
 że nie mają jej dobrze zaprojektowanej."
Jim Rohn 

Zdecydowanie trzeba zacząć od siebie. Swoją własną postawą można pokazać innym, że można żyć inaczej i nie bać się przyszłości. 
Jak to zrobić?

Zacznij projektować swoje życie! Zacznij już dzisiaj od dokładnego przyjrzenia się sferom swojego życia, każdej z osobna:
  • KARIERA ZAWODOWA
  • PIENIĄDZE
  • ZDROWIE
  • ZABAWA
  • ROZWÓJ 
  • PARTNER
  • RODZINA
  • OTOCZENIE
Kiedy już ocenisz każdą ze sfer (zrób to na papierze) to wybierz maxymalnie 3, nad którymi chcesz popracować, bo na wynikach w tych sferach zależy Ci najbardziej. Celowo (za Kamilą Rowińską) rozdzieliłam sfery kariery zawodowej i pieniędzy, gdyż nie zawsze jedno z drugim idzie w parze. Możesz mieć doskonałe wyniki w pracy, ale równocześnie kiepskie zarobki, bo nie masz odwagi poprosić o podwyżkę. Możesz mieć świetny plan na biznes, ale nie masz odwagi założyć własnej firmy. Przykładów jest wiele.  Kiedy już zdecydujesz, nad czym chcesz popracować, odsyłam do postu na temat wyznaczania celów  TUTAJ ! 

Pamiętaj, daj sobie czas! Wszystko przemyśl dokładnie, spisuj pomysły i wybierz te,  które będą najbliższe Twemu sercu i wzbudzą największe pokłady pozytywnych emocji! To pomoże w dalszej realizacji!

Powodzenia!


czwartek, 17 listopada 2016

Na czym się skupiam... (dzień 9)

Żeby zbierać żniwo, trzeba najpierw zasiać. Wiem to jako wnuczka rolnika i absolwentka liceum o profilu rolniczym :) To, co każdego roku robi rolnik skupione jest na tym, by zebrać jak najbardziej obfite zbiory. Każdy rolnik pielęgnuje swoje pola, dba o nie, nawozi, orze, bronuje, usuwa szkodniki, czyli dba o to, by zasiane ziarna miały jak najlepsze warunki do wzrostu. Być może przez ostatnie lata coś się zmieniło i zabiegów jest więcej, ale to takie podstawy, sens pozostaje ten sam. Tyle z rolnictwa.



Zastanów się teraz, jakie siejesz ziarna na polu swojego życia i jakie owoce zbierasz?

Ziarna, to nic innego, jak nasze myśli, wszystko to, co kłębi się w naszych głowach. Owoce, to wszystko to co mamy, zarówno w świecie fizycznym, jak i duchowym. Zastanów się nad tym. Jeżeli myślisz wciąż o tym, że nie masz pieniędzy, to tak właśnie się dzieje. Jeżeli będziesz myślała o tym, że jesteś chora, to prędzej czy później jakaś choroba się ujawni. Nie ma innego wyjścia, bo Ty już dokonałaś wyboru. Kiedyś usłyszałam taką przypowieść:

Stoi mężczyzna w tramwaju i myśli: "jestem beznadziejny, nienawidzę swojej pracy. Moja żona mnie zdradza, dzieci mnie nie szanują, w pracy pracują sami debile." I tak snuje w swojej głowie swoje żale.. A Anioł Stróż stoi za jego plecami i zapisując to wszystko i myśli: - "Ale dziwne życzenia i to codziennie te same. Cóż jednak mogę zrobić, muszę je spełniać"

Co Ty na to? 

środa, 16 listopada 2016

Przeszkody (DZIEŃ 8)

   Jeżeli masz już wyznaczony cel,  to co takiego może stać na przeszkodzie,  by został on zrealizowany? Hmmm, myślę,  że wiele rzeczy może pokrzyżować nasze plany. Sami skutecznie możemy sabotować nasze marzenia, chociażby brakiem działania,   czy też wątpieniem we własne możliwości.  




W moim przypadku jest tak,  że ciężko zmobilizować się do działania, bo boję się  porażki. Myśl o porażce potrafi sparaliżować mnie do tego stopnia,  że odkładałam rozpoczęcie działania z dnia na dzień,  aż tu niespodziewanie minął rok. Tak właśnie stało się z jednym z celów, który dotyczył mojej kariery zawodowej.   W październiku minął rok, a ja nic.  Musiałam sama przed sobą przyznać się do tego i zastanowić się, co poszło nie tak, że przez rok nie zdobyłam się na żaden, najmniejszy chociażby krok. Mogłam w tym momencie całkiem zamknąć się w sobie, obrazić na cały świat, że znowu mi się nie udało albo zacząć w końcu działać. Zweryfikowałam cel i sprawdziłam, czy pasuje do dzisiejszych realiów, i zaczynam pełną parą. O co chodzi dokładnie opiszę Wam jak tylko domknę wszystkie sprawy urzędowe.  Najważniejsze jednak było sprawdzenie, czy cel nadal ma dla mnie taką wartość, jaką miał w ubiegłym roku.  Gdyby okazało się teraz, że nie ma to dla mnie żadnego znaczenia, to zwyczajnie musiałabym zastanowić się, co chcę robić w tej sferze i opracować nowy plan działania.  
Przez ten rok w mojej głowie pojawiało się całe mnóstwo wymówek, dzięki który bezpiecznie przeżywałam kolejny dzień, nie robiąc nic, by ruszyć z miejsca. To, co widzę i robię dzisiaj, to uprzedzam wszystkie te wymówki, po to, by w odpowiednim czasie, kiedy znowu pojawią się w mojej głowie, skutecznie się z nimi rozprawić :) Jak to robię? Spisuję je w moim czarowny zeszyciku z celami, jako kolejny punkt po tych, które przedstawiłam we wczorajszym poście. 

To tyle na dzisiaj...

wtorek, 15 listopada 2016

Dzień 7

Dzisiaj krótko, tylko 5 wymaganych zdań, bo chyba moja podświadomość próbuje mnie wykiwać. Od kliku dni chodziłam zakatarzona, ale dziś rano zwyczajnie nie dałam rady wyjść z łóżka. Odwołałam ważne spotkanie i tyle ile mogłam spędziłam w łóżku. Mogłam tylko do południa, bo syn w domu, trzeba było zrobić jakiś obiad, napalić w kominku, zrobić te wszystkie rzeczy, które robi się codziennie już z przyzwyczajenia. Teraz już jestem w łóżku, głowa mi pęka, więc idę spać, bo zapewniam, że nic ciekawego i wartościowego nie napiszę.

Pozdrawiam :)

poniedziałek, 14 listopada 2016

Kiedy marzenia stają się faktem (Dzień 6)

Zacząć należałoby od tego, że trzeba zacząć marzyć. Wydaje nam się, że marzenia dobre są dla dzieci, a z drugiej strony, to właśnie w dzieciach tak szybko zabijana jest kreatywność i dziecięca naiwność, że wszystko może się zdarzyć. Próbujemy lepić je na swój własny obraz. Ugniatamy, dodajemy umiejętności, które miały być naszymi marzeniami, często niespełnionymi, bo akurat w takich ciężkich czasach przyszło nam żyć. I tak powodujemy, że kolejne okolenie rośnie bez marzeń.
Ale nie o tym dzisiaj! Dzisiaj chciałabym napisać o tym, kiedy marzenie staje się faktem.
Po pierwsze: musisz wiedzieć, czego chcesz!
Weź kartkę papieru i spisz wszystko o czym marzyłeś jako dziecko, nawet te najbardziej absurdalne pomysły! Potem wykreśl te, które już nie są dla Ciebie interesujące. Przeanalizuj listę, ale nie rób tego na szybko. Daj sobie czas.Czytaj poszczególne punkty i obserwuj swoje ciało, gdzie pojawiają się emocje, co dzieje się z Twoim pulsem, akie myśli krążą w głowie. Daj sobie dużo czasu!  Podchodź do listy przez kolejne dni, sprawdzaj listę i siebie.W końcu wybierzesz to najważniejsze marzenie! Zobaczysz! TO BĘDZIE TWÓJ CEL!
Po drugie: jak ma to marzenie wyglądać?
Opisz wszystkie najdrobniejsze szczegóły! jak ma wyglądać sam finisz! Wypisz wszystko, włącznie z tym, jak się będziesz wtedy czuł, w co będziesz ubrany, jaka będzie pogoda. Wszystko! W najdrobniejszych szczegółach!  Tutaj też się nie śpiesz. Pamiętaj, że nikt nie projektuje domu w jeden dzień. Każdy projekt to efekt wytężonej pracy, wielu naniesionych poprawek. Daj sobie czas na poprawki. Poprawiaj tak długo, aż uznasz swoje dzieło za arcydzieło!
Po trzecie: ustal termin realizacji!
Tak, to bardzo ważne. Nadanie terminu realizacji będzie determinowało Cię do podjęcia działania. Jednak zrób wszystko, by termin realizacji był rozsądny, co oznacza w praktyce to, że jeśli Twoim celem będzie wybudowanie domu, to rozeznaj się, ile trwa taka budowa, jak najkorzystniej budować, by uniknąć różnych wad (jak za szybko położy się tynk na wymurowane ściany to ponoć! może pękać).
Możesz też ustalić terminy pośrednie realizacji poszczególnych etapów! To istotne przy dużych projektach, np. jeśli już chcesz budowac dom, to kiedy kupisz działkę, kiedy projekt, kiedy materiały budowlane. To wszystko powoduje działanie i wysoki poziom motywacji!
Po czwarte: po czym poznasz, że Twój cel został osiągnięty?
Mega ważny punkt. Dlaczego? Najczęściej wydaje nam się, że jak już osiągnę swój cel, np. wybuduję dom, to najważniejsze w tym będzie to, że będę szczęśliwy! Czy na pewno? Jeżeli jesteś przekonana/y że wybudowanie domu spowoduje, że nagle staniesz się szczęśliwy, to muszę Cię zmartwić, bo zapewne tak się nie stanie. Szanse na to są małe, ale o tym napiszę może jutro. Jeżeli celem jest dom, to po czym poznasz, że Twój cel został osiągnięty? Po tym, że będzie stał na Twojej działce, a Ty zaraz będziesz się do niego wprowadzał. Proste! To jakie uczucia będą przy tym Tobie towarzyszyły, to już inna bajka, nie daj się jednak nabić w butelkę wierząc, ze dom da Ci szczęście!
Po piąte: zacznij działać!
I tylko proszę nie mówi mi tutaj, że nie masz pieniędzy i dlatego marzenia zawsze zostaną tylko marzeniami. Zacznij działać! Jeśli już wiesz, czego chcesz, to Twoja podświadomość zrobi wszystko, by umożliwić Ci realizację tego celu! Wsłuchaj się w nią, zbadaj pomysły, które pojawiają się w głowie. Daj sobie oczywiście czas i zacznij działać. Może to właśnie ten moment, żeby zmienić pracę, a może założyć firmę?

Hmmm,  myślicie sobie teraz, że to tylko teoria, a ja właśnie zaczynam działać w punkcie 5 i bardzo podoba mi się to co widzę, robię, czuję :)

A to zdanie powoduje, że wciąż mi się chce wstać: "Życie to walka o terytorium. Kiedy przestajesz walczyć o to co chcesz, to czego nie chcesz automatycznie staje się Twoim życiem!"

Pozdrawiam :)

niedziela, 13 listopada 2016

Jak o siebie dbać? (dzień 5)

Sama niejednokrotnie przeżywam chwile "zatrzymania" w moi rozwoju, o ile tak to mogę nazwać. Chodzi mi o takie okresy w życiu, kiedy "na chwilę" przestaję się interesować rozwojem, a co za tym idzie, przestaję czytać mądre książki, a co jeszcze gorsze, przestaję działać wg nowych nawyków. czasami nawet nie wiem, kiedy to się zadzieje, bo nasza podświadomość jest sprytna, nie lubi nowości i zrobi wszystko, by wrócić do starych, według niej najlepszych nawyków. Warto więc o siebie dbać, po to, by utrzymywać poziom motywacji na względnie stałym, wysokim poziomie. Jak to robić? Dla mnie najlepszym rozwiązaniem są wyzwania, szkolenia, eventy - wszystko, co podnosi mój poziom energii na maxa i powoduje, że chce mi się chcieć! :D Pierwszym moim zderzeniem z eventami było Życie Bez Ograniczeń ! Niestety, organizując wyjazd od Rzymu nie mogłam sobie pozwolić na  udział w 2 edycji, która odbyła się w październiku tego roku. Później było jeszcze kilka innych wydarzeń, ale szczególne dla mnie było MMI - Umysł Milionera. Polecam każdemu, bo to szkolenie, nie dosyć, że wysadza ze strefy komfortu do tego stopnia, że łzy same leciały, to jeszcze dosłownie ZMIENIA ŻYCIE! Każdemu teraz mówię, że moje życie dzieli się na to przed autyzmem i po! Teraz ten podział się zmienił i ta część po autyzmie również została podzielona na BRAK AKCEPTACJI AUTYZMU przed MMI i AKCEPTACJĘ po MMI! Tak, zaręczam, że nie jest to czas stracony, a pieniądze wyrzucone w błoto. Wiem, że zrobię wszystko, by w maju również wziąć udział w kolejnej edycji tego wydarzenia. To co mnie jednak kręci teraz i jest dosyć pilne, to "LIVE LIFE NOW" Jakuba B. Bączka! "3-dniowy event inspiracyjny, w którym Jakub B. Bączek nauczy Cię jak cieszyć się życiem, osiągnąć wolność finansową i uzyskać wewnętrzną siłę i równowagę!"*
Właśnie pojawiła się niesamowita okazja, by wziąć udział w tym wydarzeniu, gdyż Milewski&Partnerzy już drugi rok z rzędu uruchomili WHITE FRIDAY, czyli niesamowite promocje na wydarzenia, eventy, książki i inne gadżety! W chwili obecnej szkolenie Kuby jest w niesamowitej cenie 300zł!!!  Zrobię wszystko co w mojej mocy, by zdobyć pieniądze na ten wyjazd! SZCZEGÓŁY TUTAJ!


Może wybierzemy się tam razem?


sobota, 12 listopada 2016

Z cyklu "Spełniam marzenia!" (Dzień 4)

Nie wiem, czy o tym pisałam, ale częścią mojego życia jest autyzm. Właściwie życia mojego syna, ale od ponad 10 lat warunkuje życie całej naszej rodziny. W kwietniu minęło właśnie 10 lat od momentu diagnozy. Szmat czasu i taki moment na podsumowania. Szczególnie ważny był ten ostatni rok, w którym nastąpiło tyle pozytywnych zmian, że postanowiłam podziękować temu, którego opiekę i wsparcie zawsze czułam. Tak więc, 9 października polecieliśmy całą naszą familią do Rzymu i Watykanu, by odwiedzić grób Ojca Św. Jana Pawła II. To co działo się tam we mnie jest tylko moje, wybaczcie, nie podzielę się :)



 Kolejny cel osiągnięty!  Rzym jest cudowny, Syn spisał się na medal, jest urodzonym podróżnikiem! Już pyta nas kiedy znowu polecimy do Rzymu! :)
W Rzymie w sumie spędziliśmy 4 dni, 2 następne w Fecene nad morzem, po to by odpocząć  i zregenerować siły. Lekcja dla mnie jest prosta: nie ma rzeczy niemożliwych! Jeszcze rok temu nie przyszłoby mi do głowy, by zaplanować wyjazd zagraniczny i zabrać tam całą rodzinę :) Uważałam przecież, że z autyzmem tego się nie da zrobić. Miała wrażenie, że autyzm odbiera nam tak wiele, niszczy przez to od środka naszą rodzinę, bo nie pozwala się jej rozwijać, mieć własnych pasji. Okazało się, że można, a wręcz trzeba! Trzeba i można podróżować z dzieckiem z autyzmem, można zwiedzać, chodzić do restauracji. Jest to coś, co przez 10 lat było mi obce, a teraz obudziło we mnie takie marzenia, że aż się boję o nich pisać! Plany następnego wyjazdu już się tworzą, a moje serce wie, że mogę wszystko. Mogę zrobić wszytko o czym pomyślę, o czym zamarzę! I nikt mi tego nie musi dawać w formie gwiazdki z nieba, bo ja to sama sobie narysuję, a potem wytnę! Wiecie co to jest? Szczęście!

Jestem wdzięczna za możliwość podróżowania, poznawania nowego, sprawdzania siebie samej w nowej roli!

Trochę zdjęć z wyjazdu :)
P.S. Zobaczcie, jaki Filip jest szczęśliwy.
P.S.2. Na zdjęciach przedstawiam: Męża Marcina, Filipa i Stasia ( wg wzrostu)



























piątek, 11 listopada 2016

Nie ma to tamto.... (Dzień 3 )

...jest wyzwanie, trzeba działać.  Nie ma, że boli, nie ma, że późno. Trzeba działać,  bo tylko dzięki działaniu można zmienić złe nawyki. Kiedyś wydawało mi się, że skoro przeczytałam tyle książek, mam wiedzę w tematach, które mnie interesują, to właściwie wszystko już gra. Niestety, okazało się,  że to nie takie proste. Trzeba zacząć działać.  Powiem Wam coś jeszcze: sama wiedzą,  że trzeba działać też na nic się zdaje, do czasu, aż nie ruszy się czterech liter z miejsca. To właśnie robię, a to wyzwanie to tylko mała cz3ść zmian jakie się teraz u mnie dzieją. Jestem zdecydowanie poza strefą mojego komfortu...
Buziaki 😀

czwartek, 10 listopada 2016

Cudowny smak faworków... Dzień 2

Tytuł posta jest zarazem tytułem filmu, w którym dzisiejszego wieczoru utonęłam. Opowieść o tak bliskim mi spektrum, dorosłości i miłości. Pewnie wieczór upłynie mi w tym nostalgicznym nastroju. Polecam każdemu, kto miał, bądź też nie - styczność z osobą z zespołem Aspergera, czy autyzmem. Film fenomenalnie pokazuje pewne szczegóły, o których najczęściej nie myślimy w kategoriach normy, a raczej braków i fiksacji. Nie będę opowiadała szczegółów, polecam obejrzeć i samemu wyciągnąć wnioski :)

Z innej beczki, to dzisiaj pichcę na potęgę, jutro imieniny Marcina, czyli mego męża jedynego. Tak więc golonki już pyrkają, kapusta do nich pachnie, a rogale w zamrażalniku, jutro zwyczajnie nie zdążę :)
Pozdrawiam :)

środa, 9 listopada 2016

Jak wrócić do systematyczności? (WYZWANIE DZIEŃ 1!)

Szukam odpowiedzi na to pytanie od dawna. To moja pięta Achillesa.  Dzisiaj wpadłam na pomysł,   że chociaż 5 zdań na blogu, ale codziennie muszę napisać! I tak też zamierzam! Codziennie,  przez najbliższy miesiąc nowy post na blogu! Sama jestem ciekawa, czy dam radę,  bo dużo zmian w życiu,  dużo nowych obowiązków, ale cóż! Kto, jak nie ja? 😀Pisałam już wielokrotnie o tym, że mam problem z kończeniem tego co zaczynam, a to nowe wyzwanie będzie pierwszym krokiem do tego, żeby zmienić nawyki i schematy w głowie. Pamiętaj: JAK ROBISZ COKOLWIEK, TAK ROBISZ WSZYSTKO!
To do jutra!