Zakochana w rozwoju osobistym

Zakochana w rozwoju osobistym

czwartek, 10 września 2015

Co się właściwie wydarzyło?

Ostatni weekend był dziwny. Zastanawiam się, jak inaczej mogłabym to nazwać, jednak "dziwny" to jedyne słowo, które przychodzi mi do głowy. W sobotnie popołudnie dostałam informację z prośbą o telefon. Z pewnym lękiem oddzwoniłam i zamurowało mnie: dostałam propozycję pracy! Wow! W przeciągu godziny odbieram 2 telefon i okazuje się, że rozmowę mam już umówioną w poniedziałek na 10! Jestem zszokowana, bo w sumie nie aplikowałam na żadne stanowisko. Doceniono moje wysiłki, gdzieś mnie zauważono :) Poziom adrenaliny mam wysoki! Całą niedzielę przygotowuję się do rozmowy, w nocy śpię niespokojnie, w poniedziałek rano jadę! Pan  z którym się spotykam wie o co mu chodzi, czego chce od życia i swoich pracowników. Praca wymarzona - dostaję ją!!! Umawiamy się, że za 2 dni przychodzę na 3-dniowy okres próbny, jeśli będę zadowolona to w piątek podpisuję umowę! Ile to lat marzyłam o tym, by w końcu móc pójść do pracy? Od 4 lat to mój priorytet! Dzwonię do męża, jesteśmy zachwyceni, że w końcu coś w naszym życiu się zmieni! Odwiedzam szkołę Filipa, by dograć wszystkie szczegóły. Do tej pory Filip miał zajęcia od 11. Obiecano mi, że będzie miał od rana, ale to taki mały szczegół. Co okazało się na miejscu? To, że nagle magia całej tej sytuacji pękła jak bańka. Syn nie może chodzić wcześniej, inne MAMY SIĘ NIE ZGADZAJĄ!!! Dobrze się domyślacie: musiałam zrezygnować z tej pracy tylko dlatego, że "inne mamy się nie zgadzają"!!!!  Przecież jak państwo wypłaca mi zasiłek na Filipa to jest to pełnia szczęścia, kto dostaje takie pieniądze za siedzenie w domu? O co mi w ogóle chodzi, na początku zarobię tyle samo. Warto mi? A co jak będą wolne dni, jak Filip się rozchoruje itp. Wszyscy pomyśleli za mnie, a ja głupia tylko o karierze zawodowej marzę, kosztem dziecka oczywiście.

Cóż! Dzisiaj mało rozwojowo, musiałam wylać z siebie trochę żółci. Dałam sobie 2 dni na smutki i tym wpisem kończę okres żałoby po pracy, którą prawie miałam. To, co pomogło mi tak szybko się z tym uporać to pewne ćwiczenie, które poznałam już dawno temu, a teraz przypomniałam sobie o nim na ostatnim szkoleniu. DEKLARACJE! To jakby afirmacje, które wyrażone się w czasie dokonanym! Kiedy zaczynałam pracować w ten sposób, to obklejałam ściany karteczkami, na których wypisywałam swoje afirmacje. Za każdym razem jak taka karteczka wpadała mi o oko, to czytałam ją. Oczywiście po cichu. Nigdy nie zmuszajcie się do czegoś, na co nie jesteście gotowi. Jeśli przez całe życie wmawiano Tobie, że jesteś głupia albo brzydka, to czytanie słów "jestem piękna" lub "jestem mądra" może spowodować pewien dyskomfort. Dlatego właśnie jestem zwolenniczką małych kroków w rozwoju, bo jak nie masz wsparcia w otoczeniu, nie masz z kim porozmawiać o pojawiających się emocjach, to Twoja podświadomość szybko doprowadzi do tego, że zarzucisz swój rozwój i wycofasz się do Twojej strefy komfortu. Mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę, że rozwój jest możliwy tylko wtedy, kiedy tą strefę opuścisz!!!
Ale wracam do deklaracji: długo było tak, że tylko czytałam  i powtarzałam w myślach moje deklaracje. Dzisiaj całą listę mam w łazience, staję przed lustrem tak często jak tylko mogę  (a przecież nie pracuję, więc czas mam :D ), minimum 2 razy dziennie. Czytam moją listę na głos, trzymając przy tym rękę na sercu! O tym akurat usłyszałam od Kamili Rowińskiej, która skomentowała hymn USA i fakt, że Amerykanie trzymają w trakcie śpiewania hymnu rękę na sercu. Coś w tym jest! Lista jest coraz dłuższa, zaczynałam od 4 deklaracji, dzisiaj jest ich ponad 20! Każdego dnia pojawiają się pomysły na nowe albo na jakieś modyfikacje! Dzisiaj dopisałam nową, która zarazem jest moją lekcją z ostatnich dni: "mam najlepszą i najlepiej płatną pracę w branży pomagania, która świetnie wpasowuje się w moje uwarunkowania rodzinne". Wierzę, że nowa propozycja pojawi się szybko i w żaden sposób nie będzie to kosztem Filipa i reszty mojej rodziny!

Stwórz swoją listę deklaracji i wprowadź ją w życie! Podziel się ze mną swoimi doświadczeniami!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz