Zakochana w rozwoju osobistym

Zakochana w rozwoju osobistym

sobota, 2 stycznia 2016

Strachu ciąg dalszy...

Pisząc ostatnio o strachu przed nowym w komentarzu znajoma przytoczyła mi pewną przypowieść. Chciałabym Wam ją dzisiaj przekazać, jako bardzo pomocną metaforę. Dla mnie bardzo pomocna, a wyznając zasady TSR robię to co już mi kiedyś pomogło, odrzucam to, co nie pomogło.

" Pewien chłop zatonął podczas powodzi, bo uparł się, że go Bóg uratuje i siedział, czekając na zbawienie, na dachu.Olał łódkę, okręt, helikopter - powtarzał, że Bóg go uratuje. A gdy zginął i stanął już przed nim zapytał: "Boże dlaczego mnie nie uratowałeś?" A on na to: "A kto ci niby podesłał tę łódkę, okręt i helikopter?" "

Znajoma napisała jeszcze: "Wierzyć w coś to nie wszystko, trzeba też umieć odczytać okazję, która na nas czeka. A jeśli ktoś w ciebie nie wierzy to co? Dla kogo żyjesz? Dla kogoś, czy dla siebie przede wszystkim? Lepiej ponieść porażkę próbując niż nie robić nic. I ja tu wcale nie o wierze i religii chciałam, ale o tym, że ten facet mocno w coś wierzył, czegoś bardzo pragnął, ale nic nie zrobił realnego, żeby to się spełniło. A gdyby wskoczył do pierwszej łódki może miałby niedosyt, że uratowała go "zwykła łódka", ale w sumie by mu się opłaciło. Te twoje marzenia o pracy z ludźmi, bycie mówcą są może odległe, ale czasami trzeba do tej łódki wskoczyć."

Zarówno przypowieść jak i reszta komentarza mocno dały mi do myślenia. Napiszę za jakiś czas jakie są tego efekty?

A w Nowym Roku chciałabym życzyć Wam wszystkim i sobie tego:

 :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz