Zakochana w rozwoju osobistym

Zakochana w rozwoju osobistym

niedziela, 3 stycznia 2016

Postanowienia noworoczne


Piszecie, nie piszecie? Jak to jest u Was? 
Przez lata nigdy mi to nie wychodziło, ale ostatni rok pokazał mi jasno i wyraźnie dlaczego tak się działo. Co daje niemal 100% pewność, że postanowienia nie będą ważne tylko przez pierwszy tydzień nowego roku, a znacznie dłużej i mało tego: będą realizowane?

Postanowienie jest swego rodzaju wyznaczeniem celów na jakiś okres czasu. Utarło się, że na początku stycznia wyznaczamy cele na cały rok.  Tyle, że z reguły było to jakieś nasze marzenie, opisaliśmy je w skrócie i na tym koniec. W ubiegłym roku Gwiazdor obdarował mnie wspaniałą pomocą dydaktyczną, czyli Dziennikami Coachingowymi.365 PYTAŃ OD TWOJEGO COACHA Kamili Rowińskiej i Kamili Kozioł. Dzięki nim zaczęłam pracę najpierw nad wybraniem obszaru nad którym chcę pracować, później nad określeniem celów i krokami, które muszę uczynić, by zacząć cele realizować.


To, co wysuwa się na pierwszy plan to to, by napisać cel w formie dokonanej, tak jakby już był zrealizowany, a następnie opisać każdy krok który należy podjąć, by zrealizować główny cel.  Ja dzielę cel duży na mniejsze i w mniejszych odstępach czasowych. Np. cel w kategorii ZDROWIE brzmi: odżywiam się zdrowo i racjonalnie, prowadzę aktywny styl życia'
Pomniejsze cele to: Ważę 58kg (czyli chudnę jeszcze 7 kg). Określam datę realizacji: 30 kwietnia 2016r.
Jakie kroki muszę podjąć, by zrealizować ten cel:  ćwiczę 5 x w tygodniu minimum 40 minut, 
jem 5 posiłków dziennie w odstępie 2,5-3 godzin, dbam o swój codzienny relaks i odpoczynek (i to też pomniejszam na drobne rzeczy typu kąpiel przy świecach, medytacja itp).'
Wszystko mam rozpisane. Wiem, po jakie treningi mogę sięgnąć, jak jeść po treningu, kiedy robić pomiary itp. WSZYSTKO MAM ROZPISANE, TAK, BY NIC MNIE NIE ZASKOCZYŁO I NIE PRZERWAŁO REALIZACJI MOJEGO CELU!



I krok najważniejszy: jak będę się czuła, kiedy ten cel zostanie zrealizowany?


No właśnie! Bardzo często chcemy czegoś, ale nie wiemy, jak się z tym chcemy czuć, co nam to da itp. I tutaj chcę powrócić do książki, o której już kiedyś pisałam: "7 nawyków skutecznego działania" S.R. Covey. Wtedy pisałam o reaktywności vs. proaktywności. Na tamtym etapie książkę odstawiłam, bo nie mogłam jej dalej czytać. Tak to chyba jest z rozwojej, że pewne rzeczy muszą się poukładać i dopiero później można ruszyć dalej. W grudniu zrobiłam 2 podejście do tej lektury i znowu WOW!!! Sama czasem nie wierzę, jakie mądrości odkrywam, mimo, że wielokrotnie o nich słyszałam, czy czytałam. Można się spodziewać, że trochę mi zejdzie na czytaniu tej książki, bo proaktywność była 1 nawykiem, natomiast 2 skuteczny nawyk brzmi: ZACZYNAJ Z WIZJĄ KOŃCA! Rozumiecie już o co mi chodzi? Cokolwiek jest Twoim marzeniem, musisz wiedzieć jak ono wygląda. Jak marzysz, by pojechać na Bali, to znajdź stronę w internecie na której znajdziesz najwięcej szczegółów z życia mieszkańców tej wyspy, ich zwyczaje, atrakcje turystyczne. Sprawdź wszystko, obejrzyj zdjęcia, dostępne filmy. Weź kartkę i długopis i opisz wszystko tak, jakbyś już tam był i to wszystko właśnie przeżywał. Nie suche fakty, tylko to co czujesz, co cię zachwyca, co cię tam inspiruje. Napisz kiedy chcesz tam być, dokładna datę i wszystkie kroki, które musisz podjąć, by to marzenie mogło się spełnić. Może potrzebujesz znaleźć lepszą pracę, a może w końcu założyć swoją działalność? Możliwości jest wiele, ale do puki  nie wiesz, czego chcesz i jak to ma wyglądać, to się to nie stanie.  Ja wizualizuję moje cele, opowiadam o nich znajomym. Na mojej szafce w kuchni wiszą wydrukowane 2 zdjęcia: jedno to projekt wymarzonego domu,  a drugie to wymarzone volvo. 





 Pamiętaj: 

"To co za nami, i to, co przed nami, 
ma niewielkie znaczenie 
w porównaniu z tym co jest w nas." 
                                                                                    Oliver Wendell Holmes                     

sobota, 2 stycznia 2016

Strachu ciąg dalszy...

Pisząc ostatnio o strachu przed nowym w komentarzu znajoma przytoczyła mi pewną przypowieść. Chciałabym Wam ją dzisiaj przekazać, jako bardzo pomocną metaforę. Dla mnie bardzo pomocna, a wyznając zasady TSR robię to co już mi kiedyś pomogło, odrzucam to, co nie pomogło.

" Pewien chłop zatonął podczas powodzi, bo uparł się, że go Bóg uratuje i siedział, czekając na zbawienie, na dachu.Olał łódkę, okręt, helikopter - powtarzał, że Bóg go uratuje. A gdy zginął i stanął już przed nim zapytał: "Boże dlaczego mnie nie uratowałeś?" A on na to: "A kto ci niby podesłał tę łódkę, okręt i helikopter?" "

Znajoma napisała jeszcze: "Wierzyć w coś to nie wszystko, trzeba też umieć odczytać okazję, która na nas czeka. A jeśli ktoś w ciebie nie wierzy to co? Dla kogo żyjesz? Dla kogoś, czy dla siebie przede wszystkim? Lepiej ponieść porażkę próbując niż nie robić nic. I ja tu wcale nie o wierze i religii chciałam, ale o tym, że ten facet mocno w coś wierzył, czegoś bardzo pragnął, ale nic nie zrobił realnego, żeby to się spełniło. A gdyby wskoczył do pierwszej łódki może miałby niedosyt, że uratowała go "zwykła łódka", ale w sumie by mu się opłaciło. Te twoje marzenia o pracy z ludźmi, bycie mówcą są może odległe, ale czasami trzeba do tej łódki wskoczyć."

Zarówno przypowieść jak i reszta komentarza mocno dały mi do myślenia. Napiszę za jakiś czas jakie są tego efekty?

A w Nowym Roku chciałabym życzyć Wam wszystkim i sobie tego:

 :)